wtorek, 30 października 2012

Licho nie śpi czyli mumijka

Dziś mam dla Was mumiową wariację paznokciową ;-P


Co było mi potrzebne:
- biały lakier bazowy (tutaj Golden Rose Care + Strong nr. 104)
- biała i czarna farbka akrylowa (tutaj wersja Lid'lowska)
- pędzelek i wykałaczka/sonda
- odrobina wody i podkładka
-złoty lakier brokatowy (tutaj Sensique New Collection Trendy Nails nr. 207)

Przepis w pigułce:
1- wcześniej przygotowane paznokcie malujemy białym lakierem aż do uzyskania całkowitego krycia i czekamy aż zupełnie wyschnie
2- rozrabiamy czarną farbkę i pędzelkiem malujemy bandaże
3- wybieramy sobie jeden lub więcej element i zamalowujemy środek na czarno
4- po wyschnięciu malujemy oczka farbkami za pomocą wykałaczki (ja używam dwustronnej- zaokrąglony koniec do dużych kropek,spiczasty o małych)
5- po wyschnięciu malujemy całość poza obszarem oczu złotym brokatem tworząc efekt piasku :)

Na koniec top coat i gotowe! Prawda,że proste?


 Ciekawa jestem jak zamierzacie spędzić Halloween,jeśli macie jakieś ciekawe pomysły to czekam na Wasze propozycje w komentarzach. Co myślicie o, napływającej do Naszego kraju z Zachodu, tradycji obchodów tego święta?


niedziela, 28 października 2012

Venus Intymna Kuracja- jagoda Acai

Dziś kilka słów o Żelu do Higieny Intymnej Venus Intymna Kuracja przeznaczonym dla dziewcząt i młodych kobiet.


Kupiłam ten produkt kilka miesięcy temu,kiedy był on nowością. Był w kilku wersjach,ale od razu wiedziałam którą wybiorę. Jagodowy zapach- to było to. Nie cierpię tych wszystkich żeli do higieny intymnej pachnących nie wiadomo czym albo co gorsza rumiankiem,nagietkiem itp. Bleeeeeeeeeeeee...
Jak dla mnie musi pachnieć apetycznie :)
Buteleczka bardzo praktyczna z pompką. Oczywiście ma również blokadę żeby żel nie potrzebnie nie wysychał.Niestety pod wpływem łazienkowej wilgoci naklejki szybko zaczęły się odklejać,co widać na zdjęciu.
Najważniejsze składniki:
- kwas mlekowy- " wzmacnia naturalną barierę ochronną",
- ekstrakt acai- "wygładza i dodaje energii",
- naturalna betaina- "intensywnie nawilża i łagodzi",
- delikatne składniki myjące.
Wszystko pięknie ładnie,tylko po co te SLSy i to na drugim miejscu(!!!).
I co tu począć?
Pachnie super, dobrze się pieni, objętość- 250 ml- w sam raz,nawet producent polski...
Co prawda nie wystąpiły u mnie żadne niepożądane skutki wywołane SLSami,baaa... byłam zachwycona,zapach długo się utrzymywał,uczucie świeżości też...
Muszę to jeszcze przemyśleć.

A Wy co myślicie o tej całej SLSowej nagonce?  Bać się SLSów czy nie bać oto jest pytanie! Czekam na Wasze opinie w komentarzach :)

sobota, 27 października 2012

AA expresso slim- Ujędrniające serum do biustu



INFO

Producent: OCEANIC, produkt polski
Opakowanie: tubka stojąca,100 ml
Ważne: 
- testowany dermatologicznie na osobach z chorobami alergicznymi skóry,
- hypoalergiczna kompozycja zapachowa,
- nie zawiera barwników,
- pH neutralne dla skóry.

Jako osoba "nałogowo"i zawodowo uprawiająca sport wiem jak ważne jest dbanie o biust. Wiele klientek jest wręcz oburzonych,gdy zwraca się uwagę na ten aspekt. Oczywiście to kwestia wyboru każdej z Nas. Młode kobiety popełniają kardynalny błąd myśląc,że ich piersi będą takie same przez całe życie- piękne,pełne i jędrne. Wiele czynników ma na nie wpływ,między innymi: uprawianie sportu, wahania hormonalne,dieta,karmienie piersią itp.,dlatego pamiętajmy o tej jakże ważnej, części naszego kobiecego ciała na codzień,abyśmy mogły prezentować ją dumnie przez długie lata.

Jednym z moich ulubionych,tego typu, produktów jest właśnie Ujędrniające serum do biustu marki AA.
Ma ono konsystencję wodnistego przezroczystego żelu,który błyskawicznie się wchłania. Daje uczucie przyjemnego chłodu i od pierwszego użycia wyraźnie napina skórę,staje się ona gładka i sprężysta.

Co my tam mamy w składzie:
- ekstrakt z korzenia Chih Mu- "zapewnia poprawę kształtu biustu",
- ekstrakt z kasztanowca- "stymuluje mikrokrążenie",
- kompleks witaminowy- "uelastycznia i wygładza skórę,zapobiegając jej przedwczesnemu starzeniu się",
- alantoina i d-pantenol- "nawilżają i działają łagodząco",
- aromat kawy- "dodaje energii i pobudza". 

Bardzo mi się spodobała informacja producenta dotycząca samokontroli piersi. BRAWO!!! Za myślenie,nie tylko o naszej urodzie,ale również zdrowiu.

Podsumowanie:
Według mnie, niezbędny kosmetyk każdej dbającej o siebie kobiety. Świetna jakość i wydajność. Sprawdza się w 100%. Polecam przez wielkie P :)

piątek, 26 października 2012

Luksja Body Balm

Luksja Balans Body Balm Pear & Avocado dostałam w prezencie. Sama chyba nigdy bym się nie zdecydowała na taki zapach,nie przepadam ani za gruszkami ani za awokado,ale cóż,z prezentów wypadałoby się cieszyć.


Zacznę może o składu:
- olej z owoców awokado,
- masło shea,
- olej makadamia,
- witamina E,
- prowitamina B5,
- wyciąg z owoców gruszki itd.

Opakowanie:
- plastikowy słoiczek 200 ml,
- mały,ale solidny.

Zapach:
- bardzo słodki,
- najbardziej czuć chyba gruszki,
- na lato niezły,na zimę,jak dla mnie, zbyt owocowy,
- utrzymuje się na skórze przez około 2-3 godziny.

Konsystencja i wydajność:
- strasznie rzadki i wodnisty,
- przyjemny po ekspozycji na słońce- daje wrażenie mokrej skóry,
- wchłania się szybko,nie pozostawiając na skórze śladu,
- żeby poczuć nawilżenie trzeba tego nałożyć dosłownie pół opakowania,
- jeśli w pomieszczeniu, gdzie jest przechowywany temperatura przekroczy 25 stopni,rozdziela się- tworzy się część glutowata i wodnista.

Opinia:
Tak jak na początku wspomniałam,nie wybrałabym tego produktu dla siebie,nie tylko ze względu na zapach,ale również właściwości. balsam nie spełnia swoich podstawowych funkcji- kiepsko nawilża i w dodatku jest mało wydajny. Polecam tylko miłośniczkom i miłośnikom gruszkowych aromatów :)

czwartek, 25 października 2012

Powitanie z Afryką

Coś na zimne dni?
Oczywiście dobre masło do ciała :)


BeBeauty Body Expertiv to oczywiście marka kosmetyków z Biedronki. Kiedy seria masełek pojawiła się po raz pierwszy byłam do niej sceptycznie nastawiona,ale przeważył zapach. Spa Afryka Odżywcze Masło do ciała wg. producenta pachnie bergamotką,dla mnie to mieszanka przywodząca na myśl połączenie aromatów korzennych z nutką słodkiego cynamonu. Ogólnie zapach jest słodki,ciężki,ale przyjemny. Długo pozostaje na skórze.
Konsystencja jest,moim zdaniem genialna, nie za rzadka (nie przelewa się przez palce),ani nie za gęsta (łatwo się rozsmarowuje). Już po pierwszym użyciu zauważyłam świetne nawilżenie i delikatne natłuszczenie skóry,co w sezonie jesienno -zimowym jest bardzo ważne. Nie wiem czy to tylko moja obserwacja,ale masełko pozostawia na ciele cieniutką warstewkę,która niesamowicie wygładza skórę,a jednocześnie jakby otula kocem- daje wrażenie ciepła.
Na koniec kilka słów o opakowaniu. Plastikowy słoiczek- 200 ml. Porządnie wykonany- naklejki nie odklejają się,nie odbarwiają,plastik nie pęka tak łatwo. Jedyny minus jakiego się dopatrzyłam to to,że opakowanie jest gładkie i wilgotnymi łapkami miałam problem z odkręcaniem (trzeba było przywyknąć do odkręcania przed kąpielą).

Opinia:
Rewelacyjny produkt,za naprawdę niewielkie pieniądze. Dobrze nawilża,natłuszcza i wygładza skórę dzięki ekstraktom z passiflory i orzechów kola. Na lato jak dla mnie troszkę zbyt ciężki zapach,ale na teraz super.
Gorrrąco polecam!

środa, 24 października 2012

Marion- Płyn micelarny


Kolejny wydenkowany płyn micelarny w mojej kosmetyczce,więc i kolejna recenzja :)

Wcześniej nie słyszałam nawet o marce Marion. Natknęłam się na ten kosmetyk w mojej ulubionej drogerii Natura oczywiście. Był akurat w promocji za 5,99 zł,więc postanowiłam spróbować. Produkt podobnie jak wcześniej opisywana Ziaja- Ulga, polski.


120 mililitrowa buteleczka zawiera wg. producenta płyn micelarny przeznaczony do oczyszczania oraz demakijażu twarzy i oczu do skóry normalnej i wrażliwej,który nie wymaga spłukiwania wodą.
Buteleczka typowo dziwczyńska- z wściekle różowym korkiem. Niestety łatwo przecieka.
Płyn zawiera ekstrakt z hibiskusa,o działaniu wygładzającym,i kwas hialuronowy, nawilżająco-rewitalizujący.
Jest delikatny dla skóry twarzy i dekoltu oraz nie podrażnia spojówek.
Co do zmywania,ze zwykłym makijażem sobie radzi,wodoodporny to też nie problem.
Jeśli jednak miałabym wybierać pomiędzy Ziają a Marion,wybrałabym Ziaję bo nie pozostawia nieprzyjemnego,jak dla mnie, uczucia napięcia skóry.
I to by było na tyle :)

A jaki jest Wasz ulubiony płyn micelarny?

wtorek, 23 października 2012

Elseve Total Repair 5

Loreal Paris wypuściło na nasz rynek mnóstwo różnych produktów do włosów. Zdecydowałam się przetestować szampon wypełniający Elseve Total Repair 5. A oto i on w pełnej krasie.


Jak zwykle na opakowaniu można się naczytać o wszystkich wspaniałościach produktu,ja postaram się,zwięźle,krótko i na temat powiedzieć o najważniejszych sprawach.

Plusy:
- ładne mocne opakowanie (naklejka nie odkleja się,korek nie odrywa,
- przyjemny zapach i konsystencja (jest dość gęsty,ale dobrze spływa),
- świetna wydajność (wystarczy naprawdę niewielka ilość aby dobrze umyć nawet gęste i długie włosy),
- tworzy gęstą puszystą pianę,
- bardzo dobrze zmywa oleje,
- dostępny w dużej butelce (400 ml),
- utrzymuje włosy w dobrej kondycji (czy wypełnia ciężko stwierdzić,mogę tylko powiedzieć,że podczas jego stosowania włosy były w doskonałej kondycji i nie pogorszyły się).

Minusy:
- może i piana jest fajna,ale jej spłukiwanie z gęstych włosów dosyć uciążliwe,
- zawiera SLSy,czyli detergenty- środki odtłuszczające, stosowane w kosmetyce,o których rozpisujecie się na wielu blogach.

O co chodzi z tymi SLSami?
Nie chcę tu uchodzić za eksperta,ale pokrótce,co mogą powodować te związki:
- silnie wysuszać i podrażniać skórę głowy (jeśli są w dużych ilościach,zawsze należy patrzeć w składzie,na którym są miejscu wymienione,im dalej tym mniejsza ilość),
- swędzenie,wysypkę,uczulenie,rozdwojenie i łamliwość włosów,
- niekorzystnie wpływać na organizm poprzez przenikanie przez skórę do krwioobiegu i akumulację w tkankach (szczególnie niebezpieczne dla dzieci,kobiet w ciąży i karmiących piersią).


poniedziałek, 22 października 2012

Konad Remover- profesjonalny zmywacz do paznokci

Firma Konad wszystkim z Was kojarzy się zapewne ze stempelkowym systemem zdobienia paznokci. Wszyscy je mają, mam i ja ;-P Ale dziś recenzja innego ich produktu,mianowicie zmywacza do paznokci.
Wpadł mi w oko kiedyś na allegro przy okazji innych zakupów kosmetycznych,a że jeszcze wtedy nie było takich fajnych buteleczek w ogólnodostępnej sprzedaży skusiłam się od razu.


Nie był drogi,kosztował, z tego co pamiętam, w granicach 6-7 zł za 185 ml.
Ucieszyłam się,bo buteleczka z tłoczkiem- taka wygodna,pomyślałam- Raz przykładasz wacik,lekko naciskasz i już pięknie nasączony .


Ale mina nieco mi zrzedła,gdy odwróciłam opakowanie. 84% acetonu- przy moich wiecznie przesuszonych płytkach to kiepsko :(
Dalej było jeszcze gorzej. Butelka po 2 użyciach zepsuła się- tłoczek ciężko pracował,nie można było dobrze nasączyć wacika,a kiedy butelka się przechyliła to przeciekała.
Kolejny minus to nieziemski smród,który jeszcze dziś,kiedy tylko sobie przypomnę,przyprawia mnie o mdłości. Bleeeeeeeeeeeeee.....
Czy taki "profesjonalny" to też nie dałabym sobie ręki uciąć. Zmywał raczej przeciętnie,a skórki i płytka paznokciowa była w opłakanym stanie- przesuszona do granic możliwości.

Podsumowując, czasem nawet dobra marka zalicza wpadki i niestety ten zmywacz do takich należy. Dostaje ode mnie  łatkę: NA WŁASNE RYZYKO!!!

Jeśli macie jakieś uwagi,zapraszam do komentowania :) Piszcie o czym chciałybyście czytać,a postaram się sprostać Waszym oczekiwaniom.
Buziaczki :)

Rexona oxygen Fresh

Na tapecie jeden z wariantów, dobrze wszystkim znanej, Rexony.


Opakowanie:
- jak widzicie,zgrabna "buteleczka",cała w bieli,
- dół metalowy,góra z mocnego plastiku,
- nakrętka nie zdejmuje się (chyba,że ktoś koniecznie chce zobaczyć co jest w środku ;-p),
- opakowanie jest mocne: ciężko je wgnieść czy porysować,nic się nie ściera,ani nie oddłazi,
- nakrętka posiada blokadę,tak aby dezodorant wrzucony,np. do torby sam nie psiukał i tu pojawiają się plusy i minusy: plus za antypoślizgowy przycisk,minus za to,że blokada jest niewygodna i w sumie zbędna-butelka została tak zaprojektowana,że potrzeba trochę siły żeby psiuknąć.



Działanie:
- producent obiecuje ochronę przed potem przez 48 h,ale to niestety nie prawda :(,
- przy dużym wysiłku ogranicza potliwość,ale nie do zera,dużym plusem jest zapobieganie przykremu zapachowi,
- najbardziej drażniło mnie,że pozostawia na skórze białe ślady (nawet rozpylany z dużej odległości),po pewnym czasie nieprzyjemnie wałkuje się pod pachami i zostawia ślady na ubraniach (standardowo- na białych żółte,a na czarnych białe),
- duży plus należy się też za to,że nie  podrażnia skóry (nie zawiera alkoholu).

Zapach:
- w butelce, lekko słodki,dość neutralny,
- na skórze,mocno wyczuwalny,gryzie się z większością perfum,dla mnie drażniący.

Opinia:
- Raczej nie wrócę do tego produktu. Poza ładnym opakowaniem,wymagam od antyperspirantu nieco więcej. Czy odradzam? Nie. Jeśli chodzi o zapach,to każdy ma inną percepcję-może Wam akurat się spodoba. Co do działania,to każdy ma inny organizm,inną skórę i poziom potliwośći. Decyzja należy do Was :)


sobota, 20 października 2012

Kilka słów prawdy o....- Listerine

Po tym co się ostatnio dowiedziałam,czuję się w obowiązku podzielić z Wami swoją wiedzą na temat powszechnie znanego i dobrze rozreklamowanego Ochronnego Płynu do Płukania Jamy Ustnej Listerine. Ja testowałam wersję Total Care Enamel Gard Fresh Mint.


Co mówi producent:
Udowodniono klinicznie,Ze stosowany 2 razy dziennie Listerine Total Care Enamel Gard,Ochronny Płyn do Płukania Jamy Ustnej,odbudowuje szkliwo,przez co pomaga chronić zęby przed próchnicą. wzmacnia szkliwo zębów nawet w trudno dostępnych miejscach. Dostarcza szkliwu związki mineralne,utracone w wyniku działania kwasów,powstających w jamie ustnej podczas spożywania pokarmów,przywracając siłę i zdrowie zębom.Naprawia osłabione miejsca zanim zacznie się próchnica. Usuwa bakterie w jamie ustnej,redukuje płytkę nazębną z przestrzeni międzyzębowych i odświeża oddech.

Co mówi dentysta z 20-letnim doświadczeniem:
Płynu do płukania jamy ustanej należy używać codziennie,ale nie po każdym szczotkowaniu,tzn. nie więcej niż dwa razy dziennie. Odpowiedni płyn nie powinien zawierać alkoholu (niestety Listerine ma go bardzo dużo),gdyż prowadzi to do nadmiernego wysuszenia dziąseł,języka i błon śluzowych jamy ustnej,co może skutkować stanami zapalnymi i paradontozą. Płyny alkoholowe wyjaławiają jamę ustną i podrażniają kupki smakowe. Wpływ na zęby jest jak najbardziej korzystny i, w mniejszym lub większym stopniu, zgodny z tym co oferuje producent. 



Co mówię ja:
Pierwszy i ostatni raz kupiłam ten płyn. Mimo,że to wersja o łagodniejszym smaku była tak paląca,że dosłownie drętwiał mi język ;-P Na początku nie mogłam nawet wytrzymać takiego czasu płukania jak podany jest na opakowaniu (30 sec) bo miałam wrażenie,że wypali mi całą buzię. Dziąsła były suche jak pieprz,to niezbyt przyjemne uczucie. Co prawda pojawiła się teraz wersja Listerine Zero bez alkoholu,ale tak zraziłam się do tej marki,że raczej po nią nie sięgnę. Za taką cenę  (około 18 zł za 500 ml) można znaleźć wiele lepszych płynów,bezpieczniejszych dla dziąseł. Poza tym strasznie męczyło mnie otwieranie. Wiem,że to niby takie zabezpieczenie przed dziećmi,ale strasznie wkurzające.

Jeśli interesuje was ten temat,piszcie :) chętnie przygotuję dla Was zestawienie świetnych płynów,które przetestowałam osobiście.

Papatki :)

piątek, 19 października 2012

Luksja kontra Original Source

Postanowiłam pokusić się o porównanie dwóch wersji czekoladowych płynów do kąpieli.
W prawym narożniku mający 1000 ml: Luksja Choco- czekoada+ pomarańcza:


W lewym narożniku mający 500 ml: Original Sourse Bath Foam- czekolada+ mięta:


Runda 1- opakowanie:
Luksja,jak widać na etykietce jest w wersji XXL,czyli 1000 ml,to naprawdę wielka butla. Względy estetyczne są na plus: ładny czekoladowy kolorek ze złotym korkiem. Obrazek,no cóż,aż ślinka cieknie ;-P
Porządny gruby plastik,nic się nie psuje,nie wyciera,nie odkleja...

Original Sourse: o połowę mniejsze opakowanie,inny typ nakrętki,jak w butelce z szerokim dziubkiem,dla mnie mało wygodne (łatwo wylać zbyt dużą ilość). plastik niby twardy,ale pod wpływem gorącej pary w łazience łatwo się wygina,co widać na zdjęciu. Butelka jest przezroczysta dzięki czemu widać kolor produktu i jego ilość- za to duży plus. Graficznie też nie jest najgorzej. Najbardziej podoba mi się dwuznaczny napis: Nie zawiera rutyny,hihi...

Runda 2- zapach:
Luksja: Słodki,ciepły,dzięki pomarańczy jakby trochę ciasteczkowy. Przywodzi mi na myśl zimowe wieczory,ciepły koc,skwierczące na kominku drewno i ... filiżankę gorącej czekolady.

Original Sourse: Zupełnie inny niż przeciwnika. Zapach bardziej sztuczny,ale za to orzeźwiający. To taka czekolada w wersji light. Mniej słodka z nutką tajemnicy.

Runda 3- konsystencja i wydajność:
Luksja: Jak na płyn do kąpieli gęsta. Średnio wydajny,za to pieni się szaleńczo. Dobry jak za taka cenę- 9 zł/1000ml.

Original Sourse: Bardzo gęsty,glutowaty. Wydawało mi się,że to dobrze,bo niby bardziej skoncentrowany. Oj,nie do końca to prawda. Po wlaniu takiej samej ilości co Luksji pieni się raczej słabo. Powstała piana szybko znika,na szczęście zapach wody pozostaje na długo. Cena: 10zł/500ml,jak dla mnie trochę za dużo.

Myślę,że na tym etapie zakończę pojedynek,a wybór zwycięzcy pozostawię Wam :)

Jako ciekawostkę powiem Wam jeszcze,że oba płyny zostały wyprodukowane w Polsce przez tą samą firmę ;-P

Miłej kąpieli. Buziaczki :)

wtorek, 16 października 2012

Malwa Foot care

Nie można w kółko pisać tylko o pazurkach.
No dobra,skłamałam- można!!! ;-P
Chciałabym jednak pochwalić się Wam moim kosmetycznym odkryciem,które poprawiło komfort mojego codziennego życia.
Przedstawiam Wam Malwa Foot care- Dezodorant odświeżający do stóp.


Może będziecie się śmiać,ale to jest naprawdę małe cudo.

Zobaczcie co pisze producent:
Przeciwdziała poceniu się stóp dzięki czemu pomaga utrzymać je w świeżości. Dezodorant zawiera NANOSREBRO, tj. srebro rozdrobnione do postaci nanocząsteczek. Srebro znane jest ze swoich właściwości bakterio-, grzybo- i wirusobójczych. Zastosowanie nanotechnologii pozwala na wykorzystanie tych unikalnych właściwości w kosmetykach do pielęgnacji stóp. Może być stosowany do skarpet i obuwia. Dezodorant szybko się wchłania i tworzy jednorodna warstwę ochronną. Wydajny w stosowaniu.

Czy to wszystko prawda? TAK!!!!



Jak już Wam kiedyś wspominałam, pracuje jako instruktor fitness,więc dbałość o higienę stóp jest dla mnie niezwykle ważna. Mogę ten produkt śmiało polecić,po pierwsze: osobom uprawiającym sport amatorsko lub wyczynowo,po drugie: osobom z problemami nadmiernej potliwości stóp oraz walczącym z przykrym zapachem, po trzecie: osobom,które pracują fizycznie przez wiele godzin bez możliwości zdjęcia lub zmiany obuwia.
Dezodorant ten jest świetny kiedy wybieramy się na basen,saunę i do klubu fitness/tańca, spryskanie przed i po skorzystaniu zapewnia maksymalną ochronę skóry stóp oraz paznokci przed drobnoustrojami i grzybami chorobotwórczymi.


Opakowanie ładne,pasujący srebrny kolor,wygodny atomizer. Do tej pory kupiłam tylko jedną buteleczkę (jest bardzo wydajny) i niestety szybko mi się zepsuła. Za to więc mały minusik,ale myślę,że to kwestia pojedynczej sztuki.
Zapach przyjemny- słodki,ale uwaga,w małym pomieszczeniu przy większej ilości psiuknięć robi się duszący. Należy uważać żeby pod żadnym pozorem go nie wdychać. Na stopach w pierwszej chwili daje uczucie przyjemnego chłodu i odświeżenia. Po wyschnięciu tworzy cieniutką ledwo wyczuwalną warstewkę wokół stóp. Jeśli zbyt szybko włożymy skarpetki (jeśli nie poczekamy do całkowitego wyschnięcia/wchłonięcia) pozostawia na nich białe ślady,które są jednak łatwo spieralne.
Co jeszcze zauważyłam? Przy regularnym stosowaniu widocznie zmniejsza potliwość stóp, zapobiega przykremu zapachowi oraz powstawaniu odcisków i bąbli (zwiększa tarcie stopy,stabilizując ją).
Ogólnie jest niedrogi- około 16 zł za 150 ml. Gorzej z dostępnością- widziałam go tylko w marketach sieci Auchan.

Jeśli macie jakieś pytania,to zachęcam do ich zadawania w formie komentów pod postem. Buziaki i dzięki dla tych,którzy wytrwale czytają :)

poniedziałek, 15 października 2012

Puder do kąpieli

Uwielbiam różne wynalazki do kąpieli. Każda kąpiel to istny rytuał. Musi być pachnąco,cieplutko i bez pośpiechu.
Jakiś czas temu wpadł mi w ręce puder do kąpieli- Bath Powder- pachnąca kąpiel w wannie pełnej piany.
Trzy słowa: pachnąca,kąpiel i piana w jednym zdaniu!!! Nie potrzebowałam więcej czasu do namysłu. Tym bardziej,że cena była śmieszna: 3 zł za saszetkę (75 g).


Od razu przemówiło do mnie opakowanie: wygodne,jednorazowe,wesołe i kolorowe,no i ten zapach. Mniam,mniam!!! Pomarańczka i jeszcze czekoladka!

Zobaczmy co tam jest napisane na opakowaniu:
Dzięki zawartości łagodnych środków myjących delikatnie oczyszcza skórę.Specjalnie opracowana receptura zawiera również naturalne sproszkowane krowie mleko,które wraz z innymi starannie dobranymi składnikami doskonale nawilża i odżywia skórę. Po umyciu obficie spłukać. itd.

Powiem Wam co trzeba zrobić żeby uzyskać najlepszy efekt. najpierw przed kąpielą dobrze jest wziąć szybki prysznic. Umyć się dokładnie i zrobić peeling. A potem to już tylko wylegiwanie w wannie,tak mówiąc między Nami,rzeczywiście pełnej piany.

Puder jak nazwa wskazuje ma konsystencję zbliżoną po mąki,jest bardzo miałki i podczas wąchania łatwo się zakrztusić ;-P Warto wsypywać stopniowo pod strumień ciepłej wody,wtedy lepiej się spieni. Woda nabiera natychmiast barwy lekko pomarańczowej (lekko mętnieje) i cudownego słodkiego aromatu.

Po 30 minutowej kąpieli (bez użycia dodatkowych środków myjących) skóra jest miękka i bardzo dobrze nawilżona- nie potrzeba stosować żadnych balsamów.

Na co należy uważać? Jak zwykle,nie chlapiemy sobie do oczu i nie moczymy włosów. Chyba,że nie boicie się tłustych strąków,które trzeba potem kilkakrotnie myć hektolitrami szamponu ;-P

Ogólnie jestem bardzo zadowolona z tego produktu i na pewno jeszcze po niego sięgnę.
Można go znaleźć w niektórych marketach,zauważyłam kiedyś w Auchan i w Biedronce,niestety nie ma go w ofercie stałej :(

Zapraszam do komentowania i życzę wszystkim miłego dnia :)

niedziela, 14 października 2012

Ziaja Ulga- płyn micelarny

Dziś szybki post o produkcie dobrze znanym wszystkim kosmetycznym maniaczkom.


Cieszę się kiedy mogę kupić kosmetyk rodzimej produkcji,który nie odbiega jakością od zagranicznych specyfików. Ziaja to znany i ceniony Zakład Produkcji Leków,który podbił rynek kosmetykami nie tylko tanimi,ale przede wszystkim dobrymi.

Ziaja ulga to jeden z lepszych płynów micelarnych jakich używałam. Chwalę go sobie głównie ze względu na to,że nie podrażnia moich wyjątkowo delikatnych oczu. Całkiem dobrze radzi sobie ze zmywaniem makijażu, także tego wodoodpornego,choć wymaga to nieco więcej czasu.

Od producenta:
Wskazania: dysfunkcje skóry wrażliwej oraz nadwrażliwość oczu. Dwufunkcyjny płyn micelarny  do demakijażu i oczyszczania każdego rodzaju skóry wrażliwej. Zapewnia bezpieczeństwo stosowania,działa jak kojący kompres,zawiera tylko niezbędne składniki receptury.
preparat hypoalergiczny, bezzapachowy,0% barwników, 0% parabenów,0% alkoholu,minimalna bezpieczna ilość konserwantów,przebadany okulistycznie,testowany pod kontrolą dermatologiczną. 
Substancje czynne:alantoina,prowitamina B5.

Produkt ma przystępną cenę- około 7 zł za 50 ml,wygodne,porządne opakowanie,ładny delikatny zapach.
Cóż więcej mogę powiedzieć,szczerze polecam.

piątek, 12 października 2012

Garnier Body- mleczko ujędrniające

Dziś wyjątkowo bardzo negatywna opinia. Bubel nad buble,szajs nad szajsy!!!! Jednym słowem masakra. A oto zdjęcie z kroniki kryminalnej. Przedstawiam Garnier Body Intensywna pielęgnacja Mleczko ujędrniające do ciała.

Oto winowajca mojego podłego humoru przez dłuższy czas (dostałam w prezencie 3!!! butelki tego specyfiku i już myślałam,że nie dotrwam do końca).

Najpierw słowa podziwu,oczywiście płynące prosto z ust producenta:
Czy Ujędrniające Mleczko do Ciała z algami morskimi jest stworzone dla Ciebie? Tak,jeśli chcesz nawilżyć i ujędrnić skórę,napinając ją przyjemnie jednym gestem.
Co jest innowacyjnego w mleczku? Mleczko skutecznie nawilża,ujędrnia i napina nawet pozbawioną elastyczności skórę.Nietłusta formuła mleczka-żelu natychmiast ja napina i pobudza dzięki cytrusowemu zapachowi.
Jak działa? Odświeżająca i nawilżająca formuła zawiera wyciąg z alg morskich,które pobudzają syntezę kolagenu w celu wzmocnienia struktury skóry,oraz Fito-kofeinę,znaną ze względu na działanie drenujące.Dzień po dniu Twoja skóra staje się bardziej jędrna.
Udowodniona skuteczność:
- natychmiast skóra jest wygładzona,
- po 7 dniach stosowania: skóra jest widocznie ujędrniona,
- po 4 tygodniach: skóra jest napięta jak po liftingu.

Opakowanie:
- straszny badziew,korek od razu się urwał,
- nie ma pompki,więc trzeba wyciskać,co przy 1/3 opakowania staj się praktycznie niemożliwe (nie wiem jak to wytłumaczyć,mimo tego,że jest rzadkie nie chce wypływać,butelka nie chce zasysać powietrza przez co ściskając bardzo łatwo można zetknąć przez plastik palce),
- butelka jest strasznie śliska,nawet łapiąc czystą ręką kilka razy udało mi się upuścić.



Konsystencja i zapach:
- to mleczko dosłownie leje się jak woda,przecieka przez palce,nie wiem jak Wam,ale mnie to nie odpowiada,
- jest zupełnie niewydajne,trzeba naprawdę dużych ilości,żeby w ogóle poczuć,że człowiek jest czymś posmarowany,
- zapach jest chyba w tym wszystkim najgorszy,chemiczna drażniąca cytryna-kojarzy mi się jednoznacznie, z kostką do kibelka,bleeeeeeeeeeeee

Działanie:
- szybko się wchłania,to trzeba przyznać,
- w pierwszej chwili daje wrażenie mokrej skóry,potem już nie czuć nic (oprócz smrodu ;-P),
- po krótko- jak i długotrwałym stosowaniu (na pewno ponad 4 tygodnie) niestety nie zauważyłam ani nawilżenia ani ujędrnienia,po pewnym czasie wręcz musiałam stosować masło do ciała,żeby skóra się nie  łuszczyła.

Podsumowując:
Mleczko to jest najgorszym specyfikiem do smarowania ciała jakiego używałam.
Nie polecam nikomu. jest mało wydajne i śmierdzi. Dostaje ode mnie etykietkę: TYLKO DLA ODWAŻNYCH!!! ;-P

czwartek, 11 października 2012

Projekt denko :)

Witajcie!

      Postanowiłam rozpocząć na swoim blogu Projekt denko czyli opisywać zużywane kosmetyki.
Być może niektórym wyda się to głupie,ale ja osobiście uwielbiam takie wpisy na Waszych blogach. Często można się z nich dowiedzieć czegoś ciekawego,a nieraz zaoszczędzić sobie trochę pieniążków i nerwów :)  Już od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem zredagowania takowego wpisu dlatego pustych opakowań zebrało mi się naprawdę duuużo.

Dziś chciałabym powiedzieć słów kilka o biedronkowych trojaczkach- żelach pod prysznic marki Luksja.

Numer 1:


Nazwa: Vitalise
Kolor: czerwony
Nuta zapachowa: granat i figa
Od producenta:
Zapewnij Swojej skórze niezwykłe doznania dzięki  specjalnie dobranej recepturze żelu pod prysznic Luksja Vitalise z owocem granatu i figi oraz składnikami nawilżającymi. Odzyskasz pełnię sił witalnych,a formuła żelu pozostawi uczucie delikatnej i zadbanej skóry.
Ekstrakt  granatu- jest bogaty w witaminy,minerały oraz bioflawonoiy,które wspomagają ochronę skóry przed szkodliwymi czynnikami środowiska.
Ekstrakt z figi-zawiera witaminy A i C,minerały oraz węglowodany,ma właściwości nawilżające i odżywcze. Podaruj sobie DOTYK LUKSJI,a Twoja skóra stanie się kusząco piękna.

Numer 2:


Nazwa: Relax
Kolor: fioletowy
Nuta zapachowa: rumianek i lawenda
Od producenta:
Rozpieść swoją skórę specjalnie dobraną recepturą żelu pod prysznic Luksja Relax z rumiankiem i lawendą oraz składnikami nawilżającymi. Dzięki relaksującym właściwościom poczujesz się niezwykle odprężona,a kojąca formuła żelu pozostawi uczucie aksamitnie gładkiej i wypielęgnowanej skóry.
Ekstrakt z rumiakku- wspomaga nawilżenie Twojej skóry oraz działa łagodząco i odświeżająco.
Ekstrakt z lawendy- zawiera olejek eteryczny i bioflawonoidy,które wspomagają ochronę skóry przed szkodliwymi czynnikami środowiska.

Podaruj sobie DOTYK LUKSJI,a Twoja skóra stanie się kusząco piękna.

Numer 3:


Nazwa: Refresh
Kolor: niebieski
Nuta zapachowa: mięta wodna i trawa cytrynowa
Od producenta:
Pozwól swojej skórze doświadczyć niezwykłego orzeźwienia. Specjalnie dobrana receptura żelu pod prysznic Luksja Refresh z mięta wodna i trawą cytrynową oraz składnikami nawilżającymi pozostawi na Twojej skórze uczucie świeżości i rześkości,a Ty będziesz się cieszyć dobrym samopoczuciem przez cały dzień.
Ekstrakt z mięty wodnej- jest bogaty w olejki eteryczne,doskonale odświeża i orzeźwia skórę.
Ekstrakt z trawy cytrynowej- zawiera proteiny,sole mineralne oraz bioflawonoidy,które odżywiają i nawilżają Twoją skórę.
Podaruj sobie DOTYK LUKSJI,a Twoja skóra stanie się kusząco piękna.

Opinia:
Opakowanie: estetyczne,dobrze wykonane- nic się nie urywa,nie wyciera,naklejki nie odłażą pod wpływem wody,jedyne co mi ssię niepodoba,to ten producencki bełkot,czy Wy też macie wrażenie,że na każdym opakowaniu jest napisane to samo?
Wydajność i konsystencja: pod tym względem również nie mam zastrzeżeń, już niewielka ilość wylana na myjkę wystarcza aby umyć całe ciało, bardzo dobrze się pienią, piana jest raczej puszysta- dużo bąbelków :), są raczej średnio gęste,pod wpływem ciepła robią się strasznie rzadkie i lejące
Zapach:
Vitalise- słodki z wyraźną gorzką nutą,przyjemny,ale trochę ciężkawy, 
Relax- słodki,delikatny,uspokajający,świetny przed snem, 
Refresh- lekko słodki,świeży, daje uczucie lekkiego chłodu. 

Podsumowanie: 
Najbardziej przypadła mi do gustu wersja rumiankowo-lawendowa.Pozwala się zrelaksować i wyciszyć przed snem. Zapach delikatnie utrzymuje się skórze,co sprzyja zasypianiu. Jakość bardzo dobra,w dodatku w przystępnej cenie- wszystkie 3 razem kosztowały około 10 zł (3 razy 250 ml). Jeśli jeszcze kiedyś pojawią się w Biedronce chętnie do nich wrócę.