poniedziałek, 17 września 2012

Wróciłam :)

Tęskniłyście? Oj,dawno mnie nie było. Aż wstyd się przyznać. Czytałam Wasze blogi na bieżąco,ale sama jakoś nie mogłam znaleźć czasu żeby coś naskrobać. Obiecuję poprawę!!!

W ramach rekompensaty mam dziś dla was recenzję świerzynki z Essence. Wybór padł na lakier,którego byłam bardzo ciekawa,mimo,że w starej kolekcji miał swój odpowiednik. Mówię tu o nr. 122 chic reloaded.
Ale może wszystko po kolei.

Za nowościami zaczęłam biegać niedługo po tym jak pokazała się informacja na stronie. Cieszyłam się,że mieszkam w stolicy i dzięki temu może szybciej coś upoluję. Nic bardziej mylnego. W internecie rozkwitały coraz to nowe recenzje a mojej Naturze (i kilku innych ;-P) pustki. Obleciałam też Douglas'y i nic.W końcu w ubiegłą sobotę udało mi się dorwać do pełnej szafeczki i zbaraniałam. Tyle tego,że nie mogłam się zdecydować. W końcu chwyciłam 7 lakierów i aplikator do pigmentów sypkich.
I oto pierwszy z nich.
W świetle słonecznym.

Fioletowo-zielony duochrom,którego poprzednikiem był nr 43 Where is the party?

Dlaczego ten?
Chciałam mieć lepsze porównanie- producent obiecuje nie tylko zmiany wizualne opakowań,ale również formuły.

No to startujemy!!!

 Zacznę może o buteleczki. Jak większość z was zauważyła,upodobniły się do lakierów marki Bourjois- są bardziej opływowe. Jak dla mnie zmiana na lepsze. naprawdę mi się podobają. Poprzednie były takie zwyczajne i surowe,te mają smaczek :)

W sztucznym świetle. 

W naturalnym świetle.

 Podobnie jak wcześniej,dla wygody użytkowniczek, nakrętki odzwierciedlają kolor produktu,dzięki czemu łatwo dają się znaleźć w tonach innych lakierów ;-P




 Kolejna zmiana to objętość- z 5 na 8 ml. Z tego już nie jestem taka zadowolona. Często maluję paznokcie,ale lakierów mam bardzo dużo i wątpię żeby udało mi się wszystkie zużyć. Poza tym objętość rzutuje na cenę- 6,99 zamiast 5.49, jak dla mnie to sporo.



 Miałam okazję przetestować też nowy szeroki pędzelek. Niby wygodny,ale przy moich bardzo wąskich paznokciach spisuje się średnio- łatwo umazać skórki. Przypomina mi trochę te Rimmel'owskie z serii Lycra Pro. Włosie jest dość sztywne,a końcówka lekko zaokrąglona.



Pora na formułę. Na pewno gęstsza,lepiej kryjąca,ale mimo wszystko musiałam nałożyć 3 dość grube warstwy. Czas wysychania- dość krótki,ale nie rewelacyjny, prawdopodobnie to kwestia grubości warstw.



Co do tego konkretnego koloru, to zachwycił mnie efekt- głęboki duochromowy  pięknie mieniący się w słońcu. W porównaniu z poprzednim taki jakby bardziej tajemniczy i wielowymiarowy. 43 wydaje się przy nim płaski i zwyczajny.

Naturalne oświetlenie.

Naturalne oświetlenie. 

W słońcu. 

W sztucznym świetle.

Dla porównania, kilka zdjęć poprzednika.



Jak widać,wszystkie zrobione w naturalnym świetle. Niestety słoneczka nie udało się złapać.


I jeszcze porównanie na kartce papieru. Pod różnymi kątami lakiery wyglądają zupełnie inaczej- zobaczcie same. 

 Po lewej: 43 Where is the party?; Po prawej:122 chic reloaded

 U góry: 122 chic reloaded, u dołu: 43 Where is the party?

 Po lewej: 122 chic reloaded ; Po prawej: 43 Where is the party?

A oto cała moja dotychczasowa nowa kolekcja lakierów Essence:



Zaczynając od lewej: 
- 105 party princess,
- 119 boho chic,
- 122 chic reloaded,
- 127 i love bad boys,
- 133 oh my glitter!,
- 139 walk on the wild side,
- 143 i'm the boss!

Z czasem postaram się je podlinkować,a na razie piszcie w komentach,które chciałybyście zobaczyć najpierw :)

1 komentarz:

  1. Fajnie, że wróciłaś;) Też jestem zadowolona z nowych buteleczek essence, jak dotąd skusiłam się tylko na jedną buteleczkę.

    OdpowiedzUsuń