Nowa kolekcja Essence- Vampire's Love wzbudziła nie małe poruszenie w naszym małym paznokciowym świecie. Z początku byłam nastawiona bardzo sceptycznie, bo wydawało mi się to trochę naciągane. Muszę przyznać, że jestem zmierzchomanką, ale raczej umiarkowaną. Nadmiar, rzekomo, filmowych gadżetów zwyczajnie mnie drażni. Ciekawość jednak wzięła górę. Na pierwszy rzut oka, największe wrażenie zrobił na mnie The dawn is broken. Szary wcale nie znaczy nudny. W kremowej bazie pływają tysiące czarnych oraz mieniących się na srebrno drobinek. 3 warstwy zapewniają idealne krycie. Schnie bardzo szybko, ale uwaga zostawia na paznokcie chropowatą warstwę. Mnie to osobiście nie przeszkadza, ale dla tych bardziej wymagających, jedna warstwa top coat'a rozwiązuje sprawę. Osobiście jestem również wielką fanką dużych buteleczek Essence. Są mega estetyczne. Wykonane z grubego szkła, które trudno stłuc. Pędzelki dość wygodne- nie za wąskie, nie za szerokie. Koniec słodzenia, zobaczcie sami.
W świetle dziennym
Przy sztucznym oświetleniu
Na koniec propozycja zdobienia. Czarny lakier Konad + płytka m57. Miedziane dodatki- Sensique Strong & Trendy nr 257.
Już niedługo w pazurkowym poście kolejne nowości Essence - Into the dark.
A na Was, który z lakierów z nowej kolekcji zrobił największe wrażenie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz